Pielgrzymka – Heeeeeeej :D!!!
Z tymi słowami mieszkańcy Wyr (czyli „Wyrzanie”;-) jak i ci zaadoptowani na mieszkańców Wyr (czyli „przystosowani Wyrzanie”) zebrali się aby w „marszobiegu” wyruszyć w kierunku Jasnej Góry (a biegu dlatego, bo nasi Fankowi, czyli machająca brygada gwiżdżąca w składzie Damian & Klaudiusz & Adam trochę nas po tych krajówkach przegonili, jako drogowiec muszę przyznać, że miałam ochotę się z nimi zamienić:-)… może za rok:-)
Wszystko zaczęło się pod kościołem Najświętszego Serca Pana Jezusa, po oficjalnym przywitaniu pielgrzymów przez ks. Proboszcza, wspólnej modlitwie, zebraniu wszystkich intencji, zarówno tych swoich jak i nam powierzonych do żółtego pielgrzymkowego plecaczka, z krzyżem na czele i żwawym krokiem ruszyliśmy w trasę. Tupu… tupu… a tu już Mikołów, nie ma to jak obejść sobie rondo na piechotę :D (po jezdni)… 1 godzina… 2 godzina… 3 godzina… nauka pierwszych piosenek z energetyczną brygadą muzyczną w składzie Mazik & Edzia (debiutantka pielgrzymkowa w tej roli) & Ania… no i postój w Kochłowicach… na szczęście, bo inaczej większości pielgrzymom żołądki przywarły by do kręgosłupa;-) kawa, herbata, plecaczki z pożywieniem… wszystko pięknie przygotowane przez Prezesa i jego „Świtę”.Nie pozostaje nic innego jak jeeeeść:-)
Wszyscy wypoczęci weszli do kościoła Trójcy Przenajświętszejaby oddać Bogu zmęczenie i pierwsze pielgrzymkowe trudy, krótka modlitwa i ruszamy zdobywać kolejne kilometry ze śpiewem „Bo tak jest z tymi, którzy z Ducha narodzili się. Nikt nie wie dokąd pójdą za wolą Twą”. Chwilowo wiedzieliśmy dokąd „pójdą” a co potem to już każdy pielgrzym musi w swoim sercu rozeznać. Poszli dalej i doszli do Łagiewnik Śląskich do parafii św. Nepomucena, gdzie ks. Piotr odprawił dla nas Mszę Św. „Przed Nim będzie kroczyć sprawiedliwość, a śladami Jego kroków zbawienie” /PS 85, 14/.
…i tak nakarmieni duchowo ruszyliśmy na podbój Piekar Śląskich. Miasto zdobyliśmy z pieśnią uwielbienia na ustach i kroplami letniego deszczu na twarzach.
No i tu się zaczęły pielgrzymkowe trudy, czyli kolejki prysznicowe i zliczanie ran;-). Nie wpłynęło to jednakże na to, że punkt 21:00 wszyscy w pełni gotowości zjawili się na Apelu w Bazylice Najświętszej Maryi Panny aby podziękować Bogu i Matce Bożej Piekarskiej za przeżyty dzień i przejście 34 kilometrów.
Oczywiście przed snem trzeba się było jeszcze „domęczyć” ruchowo, a nic nie działa tak jak pogodny pielgrzymkowy wieczór mimo niezbyt pogodnego wieczornego nieba. Wyskakani i „wymęczeni” przez Mazikową ekipę w końcu padliśmy.
…i tak minął DZIEŃ I.
Dzień drugi co prawda nie przywitał nas słońcem ale za to była iście pielgrzymkowa marszowa pogoda:-) Punkt 7:00 (istnieje podejrzenie, że było wcześniej a tylko Fankowi poprzestawiali wszystkim zegarki, żeby ani jedna „Owca” nie zaspała) ruszyliśmy w trasę.
..i szliśmy… i szliśmy… i szliśmy… i śpiewaliśmy: „Puk, puk, puk – oto ja ! Zagubiona owca Twa. Puk, puk, puk – czy to Ty ? Jezu proszę otwórz mi”…. i co raz wolniej szliśmy;-), wniosek, że trzeba było już baterie podładować. Z oddali wyłoniła się wieża kościoła w Brynicy, przy którym, podobno zawsze był postój. U wszystkich pojawił się błysk nadziei, jednakże im bardziej się zbliżaliśmy tym bardziej dziwił fakt, że nie ma samochodu z naszymi kanapkami. No i niestety otrzymaliśmy niechcianą wiadomość, że postój jest przeniesiony o jakieś pół godzinki, ze względu na wszech otaczający nas remont dróg (ech ci drogowcy;-).
Zagłuszyliśmy smutek słowami piosenki: „ Chcę iść jak Ty, wiarą żyć jak Ty, co krok jak Ty, chcę Panie ufać Ci !”. W ten sposób ze śpiewem na ustach, z różańcami w rękach, i z transmisją live radia „Pielgrzymka Wyry” czyli 100 pytań do pielgrzymów o intencje oraz pielgrzymkowe story z ostatnich lat, krok za krokiem dotarliśmy do miejsca postoju:-). My mogliśmy usiąść a nasza dwójka najmłodszych pielgrzymów (czyli Anielka i Tomuś) była zadowolona bo wreszcie mogła pochodzić (a nie bezczynnie siedzieć u mamy w wózku albo u taty na plecach), choć w przypadku Anielki trzeba by raczej użyć słowa – poraczkować;-).
Kolejny etap naszej pielgrzymki odbyliśmy w ciszy, aby nie zakłócić spokoju leśnemu zwierzyńcowi, tuba natomiast pojechała na regenerację do „tubalnego SPA”;-) (z tego faktu najbardziej cieszyli się ci, którzy nie doznali jeszcze łaski jej noszenia na plecach ponieważ ręka „maszyny losującej” jeszcze nie dotarła do ich nazwiska w „wielkim” worze białych karteczek;-) To był dobry czas na rozmowy i pielgrzymią integrację a także czas na kontemplację i modlitwę. Krok za krokiem, krok za kroczkiem niespodziewanie znaleźliśmy się w WOŹNIKACH :-) Kilka kilometrów dalej przywitaliśmy je Koronką do Bożego Miłosierdzia w kościele p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej na rynku, za to Woźniki (a raczej nasza kwatermistrzowska ekipa, która już nas wyczekiwała w szkole w której nocowaliśmy) przywitała nas gorrrącą kiełbachą :D
Ciekawym elementem pielgrzymkowym są panele dyskusyjne w komitetach kolejkowych do prysznica – jest to jeden z lepszych momentów integrujących pielgrzymów i możliwość poszerzenia swoich horyzontów :-)
Wieczorem odbyła się Msza Św. na sali gimnastycznej „Żywe bowiem jest słowo Boże i skuteczne, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” /Hbr 4, 12/
Dzisiejszy dzień dobroci dla pielgrzymów zaowocował albo raczej zasmakował jeszcze ciastem ze śliwkami przywiezionym przez ks. Proboszcza:-) Po doznaniach kulinarnych kontynuowaliśmy doznania duchowe, ponieważ wśród naszych pielgrzymów było pięć Owieczek (3 soprany i 2 alty) z tyskiego chóru gospel „God’s Property – Własność Boga” (lokowanie produktu;-) i jeszcze Pan Bóg zadbał o to aby na sam mini koncert niespodziewanie dostarczyć nam jedną większą tenorową Owieczkę dzięki czemu mogliśmy zaprezentować się przed pielgrzymkową publicznością, muzycznie ubarwiając wieczór:-) no i wszyscy mogli trochę poklaskać co było dobrym wstępem do pogodnego wieczoru. Frekwencja dopisała, pojawili się nawet Ci najbardziej zmęczeni;-)… i tak pływaliśmy statkami z bananami, sunęliśmy karawaną, sprawdzaliśmy wytrzymałość splecionych mocno dłoni a także przenieśliśmy się na Wild Wild West (czyli Dziki Dziki Zachód;-)…. Jupikajeeeeeej !
…..i tak zakończył się DZIEŃ II.
Trzeciego dnia wszyscy, przeszkoleni już przez Fankowych, punkt 7:00 stali zwarci i gotowi do wymarszu, z uśmiechem na twarzy bo przecież dzisiaj mieliśmy osiągnąć cel naszego pielgrzymowania:-)
Był czas na śpiew: „Aby wszystko mieć potrzebujemy siebie razem – bracie siostro ręka w rękę z nami chodź”, czas modlitwy różańcowej w różnych językach (hebrajskim, łacińskim, portugalskim, niemieckim i polskim), był czas na modlitwę osobistą, czas relaksu i czas łapanki na audycję live w radiu EdAn (czyli Edzia i Ania z mikrofonem na tropie), niektórzy padli „ofiarą” ich muzycznych zagadek;-)
Przed samym wejściem do Częstochowy zatrzymaliśmy się w szkole, gdzie na boisku ks. Piotr odprawił Mszę Św. (pod chmurką, na szczęście suchą). „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami” /Łk 1, 28/.
Po tej duchowej uczcie wyruszyliśmy pełni radości na ostatnie kilometry. „Maryjo, Matko mojego wezwania, chcę i pragnę, idąc za Twym słowem, czynić wszystko, co powie mi Jezus, miłować Jego wolę, a wszystko inne ze względu na Niego samego.” Wyśpiewaliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia i tak z lekkością ducha i namierzonym celem wieży sanktuarium na Jasnej Górze pokonywaliśmy kolejne zakręty, wzniesienia i własne słabości. Wszyscy w koło machali do nas, a największą radochę miały dzieci:-)
Na ostatniej prostej odśpiewaliśmy nasz pielgrzymkowy hit: „Wszyscy ludzie klaszczą w dłonie to pielgrzymka śpiewa, śpiewa; wielka radość w naszych sercach Matka Boża czeka !” i z łezką w oku oraz słońcem na niebie weszliśmy na Jasną Górę, z całym naszym bagażem intencji i podziękowań, w dniu wspomnienia przez kościół Najświętszej Maryi Panny, Królowej.
Z radością w sercu poszliśmy przywitać się osobiście z Matką Boską Częstochowską, z podziękowaniem za przezwyciężenie trudów i dotarcie do celu. Tam spotkaliśmy również pielgrzymów z naszych okolic bo z Halemby:-)
O godz. 21:00 razem z pielgrzymami z całego świata wzięliśmy udział w Apelu Jasnogórskim. Pewnie część naszych rodzin łączyła się z nami przez odbiorniki telewizyjne.
No i tak po duchowych uniesieniach przyszedł czas na zabawę, bo przecież dzień bez pogodnego wieczoru dniem straconym;-). Hitem była wizualna (ruchowa) wersja piosenki „Wszystkie dzieci idą do nieba” (niemożliwym jest opisanie tegoż słowami;-) i poszukiwania na nocnym widnokręgu białych chmurek na niebieskim niebie. No ale oczywiście dla tych co jeszcze mieli nadwyżkę energii zabawą na „dobicie” były trzy (a potem i piętnaście) fajnie bawiące się mustangi;-)
…..i tak przeleciał DZIEŃ III.
Czwartego dnia musieliśmy sami sobie poradzić bez „Gwoździowego Gwizdka”;-) i przebrnąć niezmiernie długą trasę ;-) z Domu Pielgrzyma do Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej gdzie o godz. 9:00 uczestniczyliśmy razem z pielgrzymami z Wyr, którzy dotarli do nas z samego rana autokarami, w specjalnie dla nas odprawionej Mszy Św. „Pan przywraca wzrok ociemniałym, Pan dźwiga poniżonych, Pan kocha sprawiedliwych, Pan strzeże przybyszów” /PS 146, 8-9a/. Wiele osób było poruszonych słowami ks. Piotra i muzyką płynącą spod ołtarza.
Po Mszy Św. poszliśmy na Drogę Krzyżową na wałach, poprowadzoną przez uczestników pielgrzymki. Aby upamiętnić to wspólne pielgrzymowanie zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie pielgrzymkowe… trochę nas było (bo ok. 300 osób) ale ks. Piotr poradził sobie z każdą niewidzialną dla obiektywu głową;-)
Następnie mieliśmy trochę czasu wolnego a jako, że był to piątek każdy ruszył w miasto w poszukiwaniu jakiejś bezmięsnej strawy;-)
O 15:00 spotkaliśmy się na wspólnej Koronce do Bożego Miłosierdzia a następnie wsiedliśmy do autokarów (w liczbie bliżej nie określonej;-) Bujanie naszego środka transportu sprzyjało nadrabianiu pielgrzymkowych niedoborów sennych.
Po ok. 2h byliśmy już w Wyrach, przywitał nas ks. Proboszcz przy dźwiękach dzwonów z wieży kościelnej i fali kropel wody święconej. Odbyło się krótkie nabożeństwo, podziękowaliśmy Bogu za ten piękny, wspólnie przeżyty czas duchowej przemiany, podziękowania trafiły także do całej ekipy organizacyjnej, no i oficjalnie zakończyła się XXI Piesza Pielgrzymka z Wyr na Jasną Górę. Każdy na pożegnanie dostał do ręki pamiątkowe zdjęcie:-)
No to do zobaczenia za miesiąc :D… bo przecież nie będziemy czekali całego roku na kolejne spotkanie;-)… powspominać będzie trzeba:-)
„Pan mnie strzeże, Pan mnie strzeże, Czuwa nade mną Bóg, On jest moim cieniem. Chcę z Tobą chodzić, po wszystkich Twych drogach. Prowadź mnie w mocy swej abym nie upadł. Nie boję się, chodzę w noc ciemną bez lęku. Dobrze to wiem, Ty jesteś ze mną.”
Gosia Sławęcka
W imieniu wszystkich pielgrzymów za uwiecznienie wspomnień z tej pielgrzymki w słowie pisanym Gosi składamy serdeczne Bóg zapłać!